gi sprowadził i teraz nijakiej pamięci o niej niema!...
Honorka szarpnęła silnie powijak.
— On ci pamięci o mnie niema, ale ja go za to w pamięci mam i niech mi Pan Jezus i Matka Najświętsza ręce i nogi poułamuje, jeśli ja go do ołtarza dopuszczę!... Bezemnie i bez tę dziecinę przejść musi!...
— Prawdę masz! — przytakiwała kuma, obcierając łzy płynące gradem po tłustej i czerwonej twarzy — już ci takiej krzywdeczki to i Trójca Święta nie daruje. Ty się o swoje upomnij, Honorka, w twarz mu napluj — od młodej odciągnij a swego nie daruj!
— I nie daruję! — powtórzyła, zacinając zęby dziewczyna.
Wzięła duży szmat barchanowy, który się suszył koło pieca i przytrzymawszy jeden koniec w zębach, dziecko nim owijać poczęła.
Obracane jak piłka chłopię, żałośnie płakać poczęło.
Strona:PL Gabriela Zapolska - Menażerya ludzka.djvu/121
Ta strona została uwierzytelniona.