Strona:PL Gabriela Zapolska - Menażerya ludzka.djvu/163

Ta strona została uwierzytelniona.

Ona, zakochana do szaleństwa w tym wspaniałym mężczyźnie, którego każde zbliżenie mieszało ją i słodką rozkoszą przejmowało, była niezręczną jak każda zakochana kobieta. Przynosiła mu za gorsetem z grubej szarej dymy pęki fiołków, lub skrapiała włosy olejkiem peruwiańskim. Nosiła nizkie buciki z powyciąganą gumą i podwiązki pod kolanami.
W dodatku uparła się być mu wierną, wierną do głupoty i mówiła mu o tem bezustannie, kładąc głowę na piersi.
On, zdenerwowany, powtarzał słowo „furtka“ po raz setny i przemyślał o sposobie zerwania z tą niewygodną kochanką, cichą i uległą, przysięgając sobie nigdy nie wykraczać z przepisanych granic postępowania. Pewnego letniego wieczora, Anna, rumieniąc się i jąkając, wyszeptała Sewerynowi do ucha tajemnicę, która ją radością przejmowała.
On drgnął cały i porwał się z miejsca.
— Co teraz zrobisz?
Ona spojrzała na niego słodko i uśmiechnęła się spokojnie.