Strona:PL Gabriela Zapolska - Menażerya ludzka.djvu/173

Ta strona została uwierzytelniona.

Wąska ścieżka kręconych włosów przecinała tors na równe dwie połowy.
Wtedy oczy Seweryna padły na leżące na ziemi i na wpół rozgniecione ciastko. Zmarszczył brwi, jakby dojrzał coś nieprzyjemnego.
— Paul!
— Słucham, jaśnie panie.
— Patrz!
Nagiem ramieniem wskazywał dywan klęczącemu na ceracie sługusowi.
— Sprzątnij!
Paweł na klęczkach posunął się po dywanie i podniósłszy ciastko, drugą ręką sięgnął po zostawione na sofie błękitne sznurowadło.
Poczem wstał i ciągle spokojny i niewzruszony, plecionkę dyskretnie położył obok szyldkretowych szpilek w kącie tualety, a ciastko cisnął zręcznie skrzeczącej na balkonie papudze.

∗             ∗

Od dwóch tygodni poszukiwał Seweryn mieszkania.