Strona:PL Gabriela Zapolska - Menażerya ludzka.djvu/186

Ta strona została uwierzytelniona.

Pod stołem siedziała malutka dziewczynka, wydzierająca kartki z wielkiej książki.
Pod oknem, na obdartym skórzanym koniu huśtał się czteroletni chłopczyk, chudy, anemiczny, wybladły.
Chłopiec oprowadzający Seweryna, jak szalony rzucił się ku dziecku kołyszącemu się na koniu.
— Złaź! to mój koń! złaź natychmiast!
I silny, z pasyą wyrytą na drobnej twarzyczce, strącał młodszego brata, który z pokorą dziwną złaził z siodła, zaczepiając się o powiązane sznurkami strzemiona.
Chłopiec, cały purpurowy, z krwią nabiegłą do oczów, rzucił się teraz pod stół i wyrwał dziewczynce książkę.
— Ty, oddaj, to moje!
Książkę rzucił na łóżko, poczem porwawszy za łeb konia, wsunął go w kąt tuż przy łóżku, które zapewne było jego miejscem spoczynku.