Strona:PL Gabriela Zapolska - Menażerya ludzka.djvu/214

Ta strona została uwierzytelniona.

nią błotem, dający jej miano „kurtyzany“ i mówiący z pogardą:
— Ta pani, to rzecz... ceny.

∗             ∗

Niezrównaną miał fantazyę ten kreowany przez akuszerkę pożeracz serc kobiecych. Wyjeżdżał raz do Wiednia i zawadził o Wenecyę. Było to już po śmierci matki i trochę klejnotów przez nią pozostawionych przeszło w ręce żydów, dla opłacenia kosztownej dla Irka w świat wycieczki.
Lecz za to z powrotem, ileż legend opromieniło demoniczną postać lewka!...
Wiedenki — hm... cóż! Wiedenki — namiętne, rozmarzone, wysiadające na ławkach Stadtparku podczas księżycowych nocy.
Sentymentalizm straszny... samobójstwo w perspektywie! zapewne — sensacye nowe i dość miłe lecz dla człowieka, który trzysta czterdzieści siedem razy grał komedyę miłości — zanadto wstrząsające.