Strona:PL Gabriela Zapolska - Menażerya ludzka.djvu/221

Ta strona została uwierzytelniona.

wściekły — mścił się za każdą obelgę, każde odepchnięcie, wyrzuceniem z siebie całej masy kłamliwych szczegółów piętnujących kobietę jak rozpalonem żelazem, na dowód przytaczając tajemnice alkowy, sekreta ciała, ukryte wady lub wdzięki.
I tylko dla nadania sobie pozy i uroku powracał ciągle do zmarłej, wysławiając ją jako ideał piękności i wdzięku.
— Włosy miała czarne jak kruk i do pięt sięgające — mówił, potrząsając głową — oczy szafirowe, twarz bladą... nie! — opisać jej niepodobna, a wreszcie, chcecie? — pokażę wam jej fotografię?
Radość w tłumie powstała ogólna.
— Ale, przysięgnijcie mi na honor, iż nigdy żaden nie da poznać po sobie, że widział ten portret w rękach moich!
Słuchacze, powstawszy, na honor przysięgli.

∗             ∗