Strona:PL Gabriela Zapolska - Menażerya ludzka.djvu/306

Ta strona została uwierzytelniona.
XI.
Bydlę.

Zaturkotało i na drodze od miasta wiodącej podniósł się tuman kurzu.
Niewielki koczyk zielony, ciągniony przez czwórkę w poręcz sprzężonych koni, stuknął silnie o belkę, położoną na poprzek, tuż przed chatą Hieronima i ku bramie dworskiej podążał.
Na koźle, w szaraczkowy surdut ubrany stangret i lokaj w długim czarnym anglezie, zetknęli się gwałtownie ramionami, zaklęli i do równowagi wrócili.
Z koczyka tymczasem, na obie strony, jak drogowskazy, sterczały dwa olbrzymie cybuchy, ciemne, z fajkami wypchanemi silnie tytoniem.