Strona:PL Gabriela Zapolska - Menażerya ludzka.djvu/308

Ta strona została uwierzytelniona.

ilustrowanym“, otarł nos w znaczący sposób.
— Czort dyabła niesie! — wyrzekł półgłosem.
Z nad tapczana surdut zdjął, poślinił welwetowy kołnierz, na którym łupież silnie przylgnął, surdut nadział i powłócząc nogami na ganek podążył.
Już pani sędzina pędziła od strony garderoby, pokrzykując cienko:
— Z Hati! hrabstwo z Hati!
I szybko odwróciła się do Janka, który melancholijnie z pod spadającej hyry na swą panią spoglądał.
— A ty mi się nie upij, bo jak Boga kocham, tak już z tobą koniec zrobię! Słyszysz?
Janek brwi zmarszczył i za poły surduta obydwoma rękami się schwycił.
— Słyszę, jaśnie pani! — odparł.
Koczyk z głuchym szumem już przed ganek zajechał.
Sędzina wpadła we drzwi prowadzące do głębi dworku, a Janek ze specyalnym giestem ze stopni ganku scho-