Strona:PL Gabriela Zapolska - Menażerya ludzka.djvu/309

Ta strona została uwierzytelniona.

dząc, drzwi wchodowe hrabstwu ukazywał.
— Państwo w domu? — zapytał hrabia.
— Jaśnie państwo są! — odpowiedział lokaj.
Cybuchy i tytoń na rękach lokaja wędrowały już w głąb domu.
— A uważaj, kanalio, abyś cybucha nie przetrącił! — dodał w formie uwagi hrabia.

∗             ∗

Nie, to było nad jego siły!
Musi pójść do karczmy.
Chodzi, chodzi naokoło stołu, pociąga obrus, karbuje sól w solniczkach, ustawia garnuszeczki ze śmietanką. Na środku piramida z poziomek krwawi się plamą purpury wśród zielonych liści. Po obu stronach na złoconych, porcelanowych koszyczkach rudym tonem znaczą się świeże obwarzanki, cukier miałki piętrzy się piramidką prawie skrzącą w promieniach zachodzącego słońca.