Strona:PL Gabriela Zapolska - Menażerya ludzka.djvu/331

Ta strona została uwierzytelniona.
XII.
Gołąbki.

Gwarno było w „gołębniku“ podczas tego fixu.
Rozgruchotały się „gołąbki“, rozchichotały, aż wstążki fruwały naokoło ramion i szyi, jak prawdziwe skrzydła gołębie.
I wszystkie, jakby się umówiły — ubrały się biało, popielato, perłowo lub blado lila...
Cała gama niepewnych barw, jak plama jasna lekko pocieniowana, rozkładała się tryumfalnie pod zielonemi liśćmi w kąt zbitych oleandrów.
Pani domu, księżna... ukraińska — cztery kąty swego salonu ozdobiła oleandrami.