Strona:PL Gabriela Zapolska - Moralność pani Dulskiej.djvu/015

Ta strona została uwierzytelniona.
DULSKA.

Widzisz, jak się w piecu pali?

HANKA.

Proszę wielmożnej pani...

DULSKA.

Ja o wszystkiem myśleć muszę. Niedługo przez was to zejdę do grobu.

HANKA (całuje ją w rękę).

Proszę wielmożnej pani! Ja chciałam prosić, że ja już od pierwszego pójdę sobie.

DULSKA.

Co? jak?

HANKA (ciszej).

Pójdę sobie.

DULSKA.

Ani mi się waż. Ja za ciebie zapłaciłam w kantorze. Musisz dalej służyć. A to mi się podoba!

HANKA.

Ja dam na swoje miejsce.

DULSKA.

Patrzcie ją! jak się odgryzła. Już jej się w głowie przewróciło. O! już miasto na nią działa... Może na pannę służącą się śpieszy? co?