Strona:PL Gabriela Zapolska - Moralność pani Dulskiej.djvu/038

Ta strona została uwierzytelniona.
ZBYSZKO.

A ty szelmo... (chce ją objąć — wchodzi MELA, która wydaje lekki okrzyk — potem zaczerwieniona, z oczyma spuszczonemi idzie do fortepianu — Hanka ucieka — Mela siada i gra ćwiczenia pięciopalcowe. Gdy Mela zostaje samą, chwilkę gra — potem wstaje, idzie do pokoju Zbyszka i puka).

MELA.

Zbyszko!

ZBYSZKO (wychyla głowę ze drzwi — nieubrany).

Czego?

MELA (tajemniczo).

Nie bójcie się... ja nic mamci nie powiem.

ZBYSZKO.

Na czysto zwaryowała.

MELA.

Bo przecież to nie wasza wina.

ZBYSZKO.

Co?

MELA (nieśmiało).

No... Hanka i ty... jeżeli wy...

ZBYSZKO.

A fe! mówić o takich rzeczach? Wstydź się... majtki widać, a taka popsuta...