Ta strona została uwierzytelniona.
DULSKA.
Ja nie mówię... ale...
JULJASIEWICZOWA.
A wie ciocia — może ciocia ma racyę... (chwila milczenia — przez scenę przechodzi w milczeniu Hanka i znika w kuchni — obie panie patrzą za nią).
JULJASIEWICZOWA.
Trzeba jednak przyznać, że mężczyzni mają szczególny gust.
DULSKA.
A! niech tam!... byle się nie włóczył i nie tracił zdrowia... Trzeba być matką, aby zrozumieć jaki to ból patrzeć jak syn marnieje.
JULJASIEWICZOWA.
Dziękuję. Ale żeby ona potem...
DULSKA.
Ona? także! będzie kontenta... to takie wszystko bez czci i wiary. Pokażę ci tok, co sobie kazałam przerobić (idzie do przedpokoju — wraca z tokiem z fijołków i białych piór — kładzie go na głowę, co przy kaftanie barchanowym i halce wywołuje dziwny efekt). Dobrze?
JULJASIEWICZOWA.
Wcale... wcale...