Tak. Mnie się także zdaje, że ja się wszystkim usuwam, że mnie lada chwila ktoś potrąci, że...
To źle. Panna Dulska powinna iść naprzód tak... rozumiesz. Ktoś potrąci — ty jego... to powinna być nasza zasada. Jak najwięcej miejsca. Für die obere zehn tansend milionen kołtunen!
Zbyszko! dlaczego ty nas wszystkich tak nie lubisz?
Za mało „nie lubisz“. Ja was wszystkich nienawidzę i siebie razem z wami.
Siebie nienawidzisz także... A ja to znowu... Pozwól mi trochę z tobą porozmawiać. Dobrze? Jak szara godzina nadejdzie, to ja dałabym wszystko, żeby módz z kimś dobrze, cicho, spokojnie porozmawiać. Tylko że u nas to niepodobna. Jak w tartaku. Mama mówi, że się pracuje. Ale przecież można i myślą popracować. Prawda Zbyszku? (osuwa się przed nim tak, że światło z pieca oświetla grupę tych dwojga smutnych i zgnębionych).
Mów... mów...