Strona:PL Gabriela Zapolska - Moralność pani Dulskiej.djvu/090

Ta strona została uwierzytelniona.

po ludzku, i jeść widelcem, i będę ją uczyć tego, co umiem, aż ona będzie taka, jak my. Ja wam dopomogę.

ZBYSZKO.

Ty jesteś okaz.

MELA.

Tylko jest coś, co mnie bardzo martwi. Nie wiem czy ci to powiedzieć...

ZBYSZKO.

No — wyduś.

MELA.

Tylko ty Hance tego nie mów. Daj słowo. Oto... Hanka ma na wsi... narzeczonego. Tak, tak. Ale się nie martw. Ona go nie kocha. To finanz wach. Ja znalazłam korespondentkę od niego do Hanki. Tam było ślicznie napisane. Panno Haniu, Szanowna Pani! — Gołębiem ślę tę kartę pod nóżki panny i pytam czemu pisanie od niej takie rzadkie... Tak było. O! gołębiem... to ładnie. Choć na tej kartce nie było gołębia, tylko była różowa świnka i cztery prosięta, ale on zawsze tak z serca to napisał. I on ją musi kochać. Tylko że ona mu odpisuje, i to źle z jej strony, bo on tam pisze...

ZBYSZKO.

Proszę cię o jedno. Nie wtrącaj ty się w te sprawy. Głowa cię boli. Idź — połóż się.