Strona:PL Gabriela Zapolska - Moralność pani Dulskiej.djvu/091

Ta strona została uwierzytelniona.
MELA.

Ja tylko tak z dobrego serca.

ZBYSZKO.

Ja wiem.

MELA (wstaje — nieśmiało).

I... nie gniewasz się?

ZBYSZKO.

Nie. Chodź — pocałuj mnie.

MELA (całuje go).

To... ty mnie nie nienawidzisz?

ZBYSZKO (głaszcze ją).

Nie. Teraz nie.

MELA.

Dziękuję ci. Tak miło, kiedy ktoś łagodnie mówi... Dziękuję ci, Zbyszko (wychodzi cichutko do swego pokoju. — Zbyszko wstaje — idzie do okna, skąd pada światło zapalonej latarni — opiera czoło o szyby i tak zostaje. — Wchodzi Hanka spłakana, otulona chustką — przystępuje do Zbyszka i mówi cicho).


SCENA VIII.
ZBYSZKO — HANKA.
HANKA.

Proszę pana...