Proszę się do tego nie mieszać. (Mela odchodzi do swego pokoju ze spuszczoną głową). (do Hanki) Ty idź do pokoiku, gdzie się składa brudną bieliznę. Tam siedź — nie ruszaj się, aż cię zawołam. Z kucharką ani słowa, ani z nikim. Rozumiesz? Twoja matka chrzestna, ta Tadrachowa, co prała dwa razy, zawsze mieszka na Św. Józefa?
Tak, proszę wielmożnej pani.
Dobrze — a teraz idź! (Hanka odchodzi do sypialni małżeńskiej). (do Hesi) Posłałaś list do ciotki?
Posłałam. I powiedziałam, żeby stróż prosił, że mamcia prosi żeby ciocia zaraz przyszła (Dulska siada zgnębiona). Proszę mamci — może prochy pościerać? (Dulska robi gest, że jej wszystko jedno. — Chwila milczenia). Proszę mamci... czy Zbyszko naprawdę się z tem czemś ożeni?
Daj ty mi spokój!
Ja też myślałam, że to niemożliwe. Choćby ze względu na nas. Czy kto porządny później starałby się o mnie, albo o Melę.