Ta strona została uwierzytelniona.
HESIA.
Na stołeczku pod piecem — ręce w małdrzyk, a buzia w ciup.
ZBYSZKO.
Trzeba inaczej się nią zająć (milczenie). Bo... jeżeli... no... zresztą — ja wychodzę, za chwilę wrócę. Muszę jakiś porządek zrobić.
HESIA (śmieje się).
Postaw łoże pod baldachimem w salonie...
ZBYSZKO.
Milcz!
HESIA.
Niechce mi się... niechce mi się... Cake walk! cake walk! (robi kilka pas). Hanuś, słodka narzeczona... — dziewczę z buzią jak malina...
ZBYSZKO.
Idź... ty... (wychodzi szybko).
HESIA.
Strach!... jeszcze czegoś podobnego, jak długo żyję, nie widziałam (nadsłuchuje). Stróż jest w kuchni. Dowiem się. Tylko wie mamcia, ja wątpię, czy ciocia przyjdzie, bo strasznie była wczoraj naindyczona.