Strona:PL Gabriela Zapolska - Moralność pani Dulskiej.djvu/161

Ta strona została uwierzytelniona.
HANKA.

Daj ta matka chrzestna spokój. Jak chcą mi moją krzywdę płacić — niech płacą!!!

DULSKA.

Patrzcie, jak się rozzuchwaliła.

HANKA.

A ino... płaćcie! płaćcie!... A nie — to chodź matka chrzestna, i tak zapłacą. Są sądy i alimenta, a ja przysięgnę...

DULSKA.

Jezus, Marya! tego tylko brakuje.

JULJASIEWICZOWA.

Dziewczyno! i ty miałabyś sumienie?

HANKA.

O! a ze mną to mieli sumienie zrobić to, co zrobili? Jak nie mieli sumienia, to niech teraz płacą!

TADRACHOWA.

Hanka... ta nie krzycz.

HANKA.

Daj ta matka chrzestna spokój! Ja się sama za moją krzywdę upomnę. A Jagusia Wajdówna nie wyprawowała to u nas alimentów? co? Jak kto był bez sumienia nademną, to i ja nad nim sumienia mieć nie będę.