Dowidzenia cioci. Idę do siebie. I ja dostałam migreny z tego wszystkiego. Ale... może teraz ciocia mogłaby nam mieszkanie wynająć.
Nigdy... u mnie dom spokojny, moja droga... potem, możecie niezapłacić, a ja teraz muszę odbić to, co mi wydarli.
Ciocię to nic już nie nauczy...
A czegóż to ma mnie uczyć i kto? Ja sama, dzięki Bogu, wiem co i jak się należy. (Juljasiewiczowa wzrusza ramionami i wychodzi — Dulska biegnie do drzwi Zbyszka) Zbyszko — idź do biura! (do dziewcząt) Hesia, kurze ścierać... Mela, gammy... (do sypialni) Felicyan... do biura... (wpada Hesia) Żywo... Mela!... (wchodzi Mela) Otwieraj fortepian... no! będzie znów można zacząć żyć po Bożemu... (wybiega do kuchni — w głębi przez przedpokój widać jak Tadrachowa z Hanką przenoszą kufer).
Andziu! Andziu! gdzie ty idziesz? Ty idziesz całkiem!