lami oblewa ją żar na myśl, co uczyniła, podejmując się tak nagle, bez zastanowienia, ukazania się na scenie obok Porzyckiego. I zwraca się ku niemu, prosząc, aby ją uwolnił, aby w ostatniej chwili wykręcił się monologiem.
— To niemożliwe! — odpowiada jej aktor — przyrzekłem sztuczkę — dotrzymam słowa. Zresztą programy wydrukowane.
— I moje nazwisko?
— Cóż znowu! Zamiast nazwiska są trzy gwiazdki... To jeszcze więcej zainteresuje. Cóż? dobrze?...
Ona uśmiecha się, niema już ani siły, ani woli...
Uśmiechy ich spotykają się, jak dwa kwiaty. Oczyma wpijają się Tuśka i Porzycki w siebie z ogromną siłą. — Ciągle tak wnikają w siebie pieszczotą wzroku. Obecność Pity nie pozwala na więcej, ale na razie i to jest miłe. Tuśka odczuwa za każdem takiem spojrzeniem przebiegające ją warem dreszcze. Płoni się, ucieka oczyma, i znów wraca. Brak jej tchu. Chwilami zdaje się, że omdleje. Gdy oczy przymknie, widzi go przed sobą tak dokładnie, jakby obraz jego pod powieki zabrała.
Pewnego razu powiedział jej, że doznaje tego samego wrażenia. Wytwarza się pomiędzy nimi silny prąd magnetyczny. Chwilami boją się spotkać, czy to wzrokiem, czy rękami i znów biegną ku sobie z jakąś zapamiętałością, jakby się zbłąkali i dla siebie na chwilę zginęli. A w to wszystko wplata się wdzięk drobnych faktów życiowych, ułożonych płynnie miłą warstwą. Zamiast świec, pali się obecnie wieczorami lampa i łagodne jej światło gromadzi ich koło stołu, nakrytego do herbaty. Siadają radzi, on czyta dzienniki, lub opowiada dużo i dobrze. Laforgues także występuje w krąg lampy, tylko już śmiertelne jego igraszki nie mają miejsca w tem zaciszu.
Tu jest »dobrze żyć« i tu teraźniejszość ma wagę.
Dewiza Napoleona — le passé et l’avenir n’existe pas, il n’y a que le présent — przepaja atmosferę. Ci ludzie żyją tylko chwilą obecną, szczególnie mężczyzna.
Kobieta idzie za nim, jak cień!
Strona:PL Gabriela Zapolska - Sezonowa miłość.djvu/274
Ta strona została uwierzytelniona.