Strona:PL Gabriela Zapolska - Sezonowa miłość.djvu/283

Ta strona została uwierzytelniona.

Tuśka usiłuje odzyskać spokój, równowagę, ale nie jest w stanie..
Spogląda miłosiernie na Porzyckiego, lecz on nie dostrzega nawet jej zmieszania. Zaczyna mówić swoją rolę, rad, że się może popisać damą z mondu przed kolegami. Nie chce przedstawić Tuśki, jako swej kochanki, broń Boże! ale miło mu, że ma ładną i szykowną znajomą.
Tuśka żałuje teraz naprawdę, że się wplątała w tę awanturę. Zdaje się jej, że stoi na rusztowaniu i że ściągnięto z niej wszystko odzienie. Mówi szybko i cicho. Porzycki spogląda na nią zdziwiony. Nigdy jeszcze nie mówiła tak źle swej roli. Ten wzrok miesza ją do reszty. Blizka jest płaczu. Widzi, że idzie zupełnie źle. W rozpaczy pociera ręką po czole.
— Co pani? — pyta wreszcie Porzycki.
— Głowa mnie boli!
Lecz on jest teraz innym człowiekiem.
— Niezadługo skończymy — mówi ozięble.
To jest dla Tuśki, jakby podcięciem szpicrutą. Czuje, że i tu przegrywa stawkę. Instynktownie odczuwa, że Porzycki chciał popisać się nią przed kolegami. Uśmiecha się ironicznie i nagle w niepojęty sposób odzyskuje rezon. Zaczyna grać lepiej i gorzej. Popełnia bowiem mnóstwo niedorzeczności obok rzeczy zupełnie dobrych i pomysłowych. Śliczna jej postać, ładna twarzyczka, błyszczące pod szafirem wielkie oczy, piękna suknia, ładne obuwie i rękawiczki usposabiają na korzyść. Przytem zachowanie się jej jest pełne taktu i nie wyzywające.
Aktorzy mrugają na siebie z zadowoleniem.
Do rampy podchodzi wysoka, czarno odziana kobieta.
— Słuchaj, Porzycki — mówi do Porzyckiego — nie robisz pani uwag? — Pani źle akcentuje.
Porzycki wzrusza ramionami.
Tuśka zarumieniona zatrzymuje się w pół zdania.
— To przecież bardzo łatwe, bo pani jest bardzo inteligentna i rzeczywiście bardzo zdolna — mówi dalej aktorka, opierając się o podyum sceniczne.
Podnosi swą twarz ku Tuśce i ta natychmiast w tych