Strona:PL Gabriela Zapolska - Sezonowa miłość.djvu/50

Ta strona została uwierzytelniona.

Troszkę pełne jej kształty opinał dość miękki szewiot bardzo szczęśliwie. Ogromny gipiurowy kołnierz, spadający z ramion, krył to, co mogło być poczytane za pewną zbyteczną obfitość. Natomiast twarzyczka była drobna, prawie porcelanowa. Szczególnie piękna była w linii i wyrazie broda Tuśki, ozdobiona ślicznym dołeczkiem. Młodzieńcza, świeża, jakaś ponętna i ciągnąca. — Włosy gęste, złotawe, prześlicznie utrzymane, fryzowane w modne abażurowych kształtów sploty, odsłaniały kark równie młodzieńczy, pełny i biały. Oczy tylko pozostawiały dużo do życzenia. Były wprawdzie skośne, oryginalne, podobne do oczu japonki, i przybierały chwilami szczególny, niepokojący wyraz, lecz były małe i źle oprawne. — W całości jednak Tuśka robiła dobre wrażenie wysokim wzrostem, ładnym chodem, ruchem, niepozbawionym dystynkcyi. — W białej sukni i dużym białym toku z kwiatów przy wieczornem oświetleniu zachwycić mogła nawet dość wybredne gusty.
Szczególnie jednak pięknie przedstawia się Pita. Cera jej delikatna, jak płatek kamelii, mieniła się bladą barwą róży i alabastru.
Chwilami zdawało się, że ktoś roznieca wewnątrz niej różowy płomień i że cudowne blaski przeświecają nawskróś jej twarzyczkę.
Prześliczne rysy, drobniuchne, ironiczne usteczka, włoski o popielatej barwie, spływające spokojnie do połowy pleców, aureola białego kapelusza, ocienionego puszystem, śnieżnem piórem i ten nieuchwytny wdzięk rozanielenia się w samej sobie, jaki mają dziewczynki w wieku Pity, tworzył z niej całość prawie nie ziemską, połączenie anioła Ghirlandaja z dziewczętami Burne Jonesa. — Było to czyste, idące ponad życiem, a przecież ziemskością nawskróś przesiąkłe, od maluchnych stopek, obutych w błękitne, dobrze wyciągnięte pończoszki, i białe buciki, a skończywszy na tej parze niewidzialnych skrzydeł, które z lasu popielatych włosów wystrzelać jak lilie się zdały.
Gdy tak obie usiadły wśród pustych krzeseł, zabielało, zaśnieżyło się od nich w sali. Powiało jednak jakimś