Ta strona została uwierzytelniona.
że tatuś cię o to prosił na kolei. To niegrzecznie dać ojcu czekać.
Pita podchodzi do pudełka, wybiera arkusz szarego angielskiego papieru — przysuwa krzesło, siada, zakrywając kolanka sukienką i sumiennie wyciągnąwszy języczek, zaczyna list córki dobrze wychowanej na willedżiaturze — do ojca, który z powodów, od niego niezależnych, pozostał w mieście.
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
»Kochany tatku!
Czyniąc zadość rozkazowi tatki, piszę po przyjeździe do Zakopanego. — Tak mamuńcia, jak ja jesteśmy, chwała Bogu, zdrowe, tylko mnie trochę w Krakowie było niedobrze, ale to przez szynkę, bo za dużo jadłam, i przez lody i lemoniadę. — Kraków jest to miasto mniejsze, niż Warszawa i ma bardzo duży rynek, a z wieży Maryackiej trąbią co godzinę.
W Zakopanem jest dużo gór, ale się chowają za chmury i trzeba pilnować, żeby zobaczyć.
W nocy tu jest bardzo ciemno. Górale nie są podobni do chłopów w Wilanowie i jeździ się tu furkami, które bardzo trzęsą. Dziś jest ładna pogoda, a wczoraj byłyśmy w teatrze, ale gorzej grali, niż w Rozmaitości. Rączki i nóżki kochanemu tatowi całuję i pozostaję jego najprzywiązańszą i najwdzięczniejszą córką.
Pita.
Cztery bruliony i dwa »na czysto« zajęły Picie przeszło godzinę czasu.
Przez ten czas Tuśka zdołała spalić żelazkiem dużo włosów, lecz wreszcie ufryzowała się wspaniale i główka jej robiła wrażenie woskowej lalki na wystawie fryzyerskiej.
Gdy Pita podeszła i wręczyła jej arcydzieło i wylew uczuć swych dziecięcych dla ojca, Tuśka przeczytała i znalazła list zupełnie przyzwoity.