Ta strona została skorygowana.
KAŚKA.
Dziękuję panu Żwanowi, ale pan Żwan na to nic nie poradzi.
ŻWAN.
Przecie... bo panna Kasia wie, że ja... to... duszę bym oddał dla panny Kasi...
(Chwila milczenia).
ŻWAN.
Strasznie się panna Kasia wymizerowała w tym Lwowie.
KAŚKA.
Służba bardzo ciężka, a potem... mam zmartwienie.
ŻWAN.
Jakież to?
KAŚKA.
Nie mogę powiedzieć.
ŻWAN.
To źle, bo byłoby zawsze pannie Kasi lżej. Jak się tak skrywa w sobie jakieś strapienie, to aż dusi od łez. Ja to wiem sam, mnie już nieraz tak było. (Kaśka płacze). Co pannie Kasi? Panna Kasia płacze? To aż takie zmartwienie? Czy to serce pannę Kasię boli? co? (Kaśka milczy). Niech panna Kasia tu zostanie i do miasta nie wraca; tu my wszyscy dla panny Kasi jesteśmy życzliwi.. Nawet ja... gdyby panna Kasia chciała, to... (urywa).