Ta strona została skorygowana.
OBIE KOBIETY.
Ojciec!!!
OLEJAREK.
Jakbyś szła uczciwie za mąż, po Bożemu, z domu rodzicielskiego — tobym dał może i grosz jaki. Zadłużyłbym się, zapożyczył i dał. Ale tak!... nie dam nic! słyszysz! ty ulicznico, co hańbę pod dach nasz wnosisz!...
KAŚKA
(włócząc mu się u nóg).
Tatulu!
OLEJAREK
(zdzierając jej wieniec z głowy).
A te kwiaty wara ci nosić! bo to jeno uczciwe dziewczęta mogą w nich chodzić! A teraz wynoś się precz!... słyszysz! precz!
OLEJARKOWA.
Miejże litość! przecież to nasze dziecko!
OLEJAREK.
Nie moje! Ja mam same uczciwe dzieci, a nie takie ladacznice z miasta! Wracaj do swego kochanka i powiedz mu, że twój ojciec nie posag, ale sto kijów mu dać może za jego łotrostwo! I niech mi się pod oczy nie nawija, bo zabiję, jak psa. I ty też precz mi z oczów! Precz!
(Wyrzuca Kaśkę za drzwi).