Ta strona została skorygowana.
ojej! wielka sztuka za rękę brać i język oglądać! Albo to co wielkiego nauka! Phi!... to tylko tak się zdaje, ale zbliska...
JÓZEF.
Ano, kiedyście tacy mądrzy, to poradźcie co mojej babie.
JAN.
Kiedy ja to taki specjalista od prawego ślepia, a nie od bab.
SCENA III.
CIŻ SAMI i DOKTÓR TRAWIŃSKI.
TRAWIŃSKI
(młody przystojny chłopak).
Mój Janie! ja wychodzę. Gdyby tu do mnie od chorego przysłali, to powiesz, że jestem na konsyljum i że będę w domu za dwie godziny.
JAN.
Dobrze, proszę łaski pana doktora! A wedle tego śpitala, jakże tam, panie doktorze?
TRAWIŃSKI.
Mówiłem już z administratorem. Niedługo będzie wakans, bo jeden z posługaczy jedzie do domu. A gdzie chcesz być? u gorączkowych?