Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. I.djvu/136

Ta strona została skorygowana.

zastępuje drogi, potem pani powie, że znów przed bramą wystaję.

TRAWIŃSKI.
(do Kaśki).

Gdzie pani?

KAŚKA
(bardzo blada i mizerna).

Idzie — schodziła zemną ze schodów.

TRAWIŃSKI.

Coś bardzo Kasia zbladła, nie taka rumiana, jak wtedy, gdy nastała.

(Patrząc w bramę, przesuwa jej ręką pod brodę; Kaśka cofa się ze złością).
BUKOWSKA
(ubrana jak do wyjścia, wychodzi z bramy).

Kasiu!... jeszcze tu jesteś? (Spostrzega Trawińskiego). A! pan doktór? co za niespodzianka! (Do Kasi). Wracaj na górę, pan się niecierpliwi.

KAŚKA.

Zaraz, proszę pani, tylko powietrza nałapię.

BUKOWSKA.

Trzeba było łapać na dziedzińcu.

KAŚKA.

Kiedy wczoraj pan mówił, że stęchłe...

TRAWIŃSKI.

Cóż to za nowa manja?