i bardzo bez swego męża nieszczęśliwa — a pan Jan to bele czego się czypi, aby sprzeczki zemną teraz szukać! (wybuchając płaczem). Co ja panu Janowi zrobiłam, żeby pan Jan mnie tak krzywdził? Czy nie byłam dla pana Jana dobra?
Właśnie — była Kasia za dobra. Nie trza było być taką dobrą. Kasia chłopów jeszcze nie zna i nie wie, jak z nimi postępować należy.
A zkądże ci to miałam znać? Jan pierwszy przecie tak do mnie gadał. Ale niech mnie Jan nie krzywdzi tak i do mnie tak się nie odzywa. Ojciec mnie z domu wygnał bez Jana, a tu Jan jeszcze mnie sekuje. To cóż mnie zrobić? cóż? Niech Jan sam powie?
Iść nu górę, służby pilnować, a mnie ostawić w spokoju.
O Jezu! o Jezu!... (opiera się o mur kamienicy i łka długą chwilę). Jaki to mój los! jaki to mój