Ta strona została skorygowana.
do siebie mocą nie ciągnę... Że Jan sam za mną idzie, to nie moja wina. Niech się Kaśka Jana czepia, a nie mnie!
(Wbiega do szynku).
SCENA XI.
KAŚKA, później MATEUSZ.
ஐ ஐ
KAŚKA
(z rozpaczą)
Poszła... poszła za nim! o Jezu! mnie już nie żyć na świecie! Ja przecie do tego szynku wejść za nimi nie mogę, boby mnie wygnali i wyśmieli. Czemu to ja nie jestem taka, jak te inne w mieście? — i wygadana i sprytna i w głowie spryt mająca! Inna to wiedziałaby, co teraz zrobić, a ja nie...
(Osłania się chustką i podchodzi do okna szynku).
MATEUSZ
(wychodzi z bramy).
A któraż to tam dziewczyna tak się pod oknami słania? Hi! to Kaśka! Panno Kasiu, dobry wieczór! (na stronie). Tęga dziewczyna, niema gadania.
KAŚKA.
A, to pan Mateusz?
MATEUSZ.
Ano... niby ja! A co to panna Kasia tak w tym szynku wypatruje?
(Kaśka milczy).