Ta strona została skorygowana.
dę na rusztowanie, bo zdaje mi się, że się z tej strony trochę osunęło.
(Wchodzi po schodach na rusztowanie. Kaśka zostaje z przodu sceny, niemowa ciągle patrzy na nią z zachwytem).
KAŚKA.
Boże, jak tu zimno, aż mi zęby dygocą, jak to ja wyglądam w tem prześcieradle, niby na śmiertelny pochowunek, czy co. I ręce tak gołe... O Jezu, Jezu! na co to ja zeszłam!...
(Zakrywa twarz rękami i pozostaje tak chwilę. Niemowa zbliża się ku niej i znakami daje do zrozumienia, że mu się Kaśka bardzo podoba. Dotyka leciuchno jej ramion i głaszcze się po piersiach, jakby zjadł coś smacznego).
WODNICKI.
Ta część zupełnie bezpieczna. (Przechyla się i spostrzega niemowę). A ty tam co robisz? Idź mi zaraz do kąta! Patrzcie go, amator kwaśnych jabłek! Kaśka, jak wejdziesz na rusztowanie, to trzymaj się zawsze lewej strony i nie idź na prawą. Słyszysz?
KAŚKA
(szczękając z zimna zębami).
Słyszę, proszę wielmożnego pana.
NIEMOWA
(który uciekł do kąta, daje znaki, że Kaśce zimno. Stoi zafrasowany, nagle zrywa się i zaczyna łamać krzesło na kawałki, poczem idzie do pieca i rozpala ogień).