Ta strona została skorygowana.
SIEKLUCKI.
Duszę twą wytresuje?
ANNA.
Tak, tak — bo karku mi chyba żadna szpicruta nie zegnie. Otóż kto powinien powiedzieć „źle“ — to ja, słaba kobieca dusza, którą chce tresować silniejsza przemoc męska. A widzi pan, jaka jestem pełna siły i energji. Jestem zdolna do buntu — jestem bardzo zdolna.
SIEKLUCKI
(patrzy na nią z upodobaniem).
Rzeczywiście, Anno — ty jesteś uosobioną walką i samodzielnością. W obecności twojej zawsze zaczynam nabierać otuchy do życia.
ANNA.
A widzi pan! jak dobrze, że choć te kilka chwil porozmawiałam z panem. Pan należysz do liczby tych mężczyzn, którzy potrzebują jednej maluchnej iskierki, aby z pod ich popiołów wybuchnął nawet płomień.
SIEKLUCKI
(śmiejąc się).
W płomień nie uwierzę.
ANNA.
Kto wie! kto wie! To byłoby za straszne,