Ta strona została skorygowana.
ANNA.
Tak, ale ten wybija się nad inne. Braun jest u mnie, dałam mu przytułek w kuchence; mieszkamy obecnie przy biurze; pan wie — ciasno, ale gdy urzędnicy wyjdą, mamy prawo przebywać w lokalu biurowym. Pozwoliłam więc Braunowi pomieścić się w kuchni. Żona jego, staruszka, chora, gdzieś się przytuliła za rogatkami. Ale to trwać nie może. Trzeba z tego zrobić jakiś pożytek.
SIEKLUCKI.
I cóż pomyślałaś, Anno?
ANNA.
Oto, czy nie mógłbyś pan poruszyć tej kwestji w „Świcie“?
SIEKLUCKI
(z ironją).
To będzie zależeć od tego, jak nasz szef zadecyduje, Anno.
ANNA.
Zechciej pan raz — zechciej... (z energją). Ależ na Boga! patrz, tu twoje nazwisko! (pokazuje mu numer „Świtu“. Tyle razy mówiłeś mi o kasach emerytalnych. Czy teraz z racji Brauna nie mógłbyś?...