Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. I.djvu/253

Ta strona została skorygowana.
RASTAWIECKI
(zmieniając ton).

Pan nie chce wejść w położenie moje, panie Sieklucki. Pan wie jakie tu są straszne wydatki, a pan jeszcze mi chce imponować swoją literacką firmą.

SIEKLUCKI
(odkładając pióro i siląc się na spokój).

O jedno prosić pana będę, panie Rastawiecki, to jest o to, ażebyś mówiąc ze mną, ironiczne swe poglądy co do mej literackiej działalności pozostawił na boku.

RASTAWIECKI.

Sam mi pan nią w oczy rzucasz? I po co? Co ona panu dała? Dziennikarstwo wyciągnęło pana ze szponów żydowskich i dało sytuację. Źle panu?

SIEKLUCKI
(nerwowo).

Bardzo nawet dobrze.

RASTAWIECKI.

No, kiedy dobrze, to dziękuj pan Bogu i staraj się aby się nie zmieniło (przegląda dziennik). A! a!

SIEKLUCKI.

Co znowu?