Ta strona została skorygowana.
CZEMPIELEWSKA.
Niech też pan Jan przyjdzie mi dopomoże przenieść kuferek i pościel na pierwsze.
JAN
(j. w.).
Zaraz idę!.
CZEMPIELEWSKA.
Dzięki miłosiernemu Bogu, już nie będę sobie nóg po trzecich piętrach obijać!
BUKOWSKA.
A ja tu mieszkam od pięciu lat.
CZEMPIELEWSKA.
To też pani do tego zwyczajna, a ja nie!
SCENA V.
TEŻ, JAN.
ஐ ஐ
JAN
(rosły, tęgi mężczyzna, w ubraniu stróża).
No jestem! (kłania się Bukowskiej). Dzień dobry wielmożnej pani.
CZEMPIELEWSKA.
Weźcie, mój dobry panie Janie, tę moją chudobę i zanieście na dół do państwa adwokactwa.