Ta strona została skorygowana.
(Sieklucki zaczyna pisać, Steiermarkt chodzi po redakcji, gwiżdże i ogląda mapę i fotografje).
STEIERMARKT.
On prędko przyjdzie?
SIEKLUCKI.
Kto?
STEIERMARKT.
No... pan Rastawiecki.
SIEKLUCKI.
Właśnie idzie.
(Rastawiecki wchodzi i na widok Steiermarkta staje jak wryty. Sieklucki zabiera swe papiery i zdenerwowany wychodzi na prawo).
SIEKLUCKI.
Pan Steiermarkt ma interes do pana dyrektora... Ja pójdę mój artykuł dokończyć w tamtym pokoju. (Ze znaczeniem patrząc na Rastawieckiego). Już mi niewiele brakuje. Udał mi się. Pan dyrektor dał mi carte blanche...
(Odchodzi na prawo, patrząc ironicznie na Steiermarkta. Ten, strapiony, śledzi go wzrokiem, wreszcie powraca do równowagi i zbliża się do Rastawieckiego).
STEIERMARKT
(z kurtuazją).
Jestem szczęśliwy, mogąc pana poznać, panie Rastawiecki.