Ta strona została skorygowana.
SIEKLUCKI.
Odnoszę wiadomy artykuł gotowy, panie dyrektorze — chłopiec się nie zjawił.
RASTAWIECKI
(od niechcenia).
Pokaż go pan!
SIEKLUCKI
(blednąc z oburzenia).
A!... (po chwili). Pan mi dał carte blanche, panie dyrektorze — dlatego, pan daruje, ale ja odmawiam pana życzeniu. Za artykuł ten odpowiadam ja, jako człowiek! Jeśli się kto będzie nim czuł obrażony — dam satysfakcję!
(Wychodzi środkiem).
STEIERMARKT.
Panie Rastawiecki! co teraz będzie?
RASTAWIECKI
(spokojnie).
Niech pan będzie spokojny! artykuł ten nie pójdzie. Niech zecerzy składają — ja go wycofam... A!... niech-no pan załatwi tę sprawę ze starym Braunem... bo to o tę sprawę się rozchodzi...
STEIERMARKT
(wzburzony).
O to? Ale to najmniejsze — to się zaraz zrobi... To stary niedołęga!... to przeklęte by-