Ta strona została skorygowana.
za trzydzieści guldenów i moje słowa, w jakim przeciwnym nam dzienniku, obróciłby w żarty!
SCENA X.
CIŻ SAMI, SMOLKIEWICZ.
ஐ ஐ
(Wpada, zobaczywszy Siekluckiego przygryza usta, wściekły).
SMOLKIEWICZ
(z przymuszoną uniżonością).
Sługa pana redaktora!
SIEKLUCKI.
Dzień dobry! kiedy się zacznie posiedzenie?
SMOLKIEWICZ.
Niebawem, niebawem. A ja prosto z redakcji...
SIEKLUCKI.
Pan tam? po co?
SMOLKIEWICZ.
Tak wypadło... Skoro ma się żonę, która widocznie buntowana złemi radami niedba o swoją i rodziny sytuację, trzeba ratować.
ANNA.
Proszę cię, przejdźmy do naszego pokoju.