Ta strona została skorygowana.
wrócę — pomówimy o tej dymisji. Mój artykuł — twoja dymisja... To byłaby zbyt wielka podłość! (wybiega).
ANNA
(szybko).
Czy rzeczywiście tego artykułu niema?
SMOLKIEWICZ
(gwałtownie).
A tobie co do jego artykułów? Ty raczej troszcz się o to, czy cofną dymisję, którą dostałaś. Nie wniosłaś mi posagu, ale wziąłem cię już zajmującą w administracji „Świtu“ posadę z pensją 50 guld. miesięcznie. To był twój posag — i tego niemasz prawa tracić lekkomyślnie... Ja na to nie pozwolę.
ANNA.
To moja własna praca i ja nią rozporządzam, ja jedna!
SMOLKIEWICZ.
Rozporządzam — ja pracą całego domu — ja głowa tego domu! Za harda mi jesteś moja pani!... my jesteśmy na dorobku, rozumiesz... na dorobku... wszystko znieść musiemy, aby się wybić z tej wstrętnej miernoty — w jakiej żyjemy.