Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. I.djvu/392

Ta strona została skorygowana.
SIEKLUCKI.

Daj!... (widząc wahanie stróża, bierze mu z ręki kopertę i mówi). Schodzę do drukarni, sam oddam panu metrampażowi. Idźcie spać!

STRÓŻ.

Dobranoc wielmożnym panom.

(Wychodzi).
(Sieklucki rzuca swój list do kosza, list metrampaża kładzie na biurku i siada w fotelu).
BONECKI
(po chwili).

Nie czytasz listu dyrektora?

SIEKLUCKI.

Nie.

BONECKI.

Może tam jest jakie rozporządzenie.

SIEKLUCKI.

Skończyło się... czy ty nie czujesz, że się to już skończyło?

BONECKI

Co takiego?

SIEKLUCKI.

To... o... (robi ręką ruch, jakby uderzenie szpicrutą).