Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. I.djvu/398

Ta strona została skorygowana.
STEIERMARKT.

Ja z panem nie mam co do gadania.

SIEKLUCKI.

Pan zapewne dziękuje za ten mój artykuł, który się w tej chwili składa tam, na dole w drukarni? co?... a! śliczny artykuł, wart, żeby mi się w pas pokłonić. Dziś, za kilka godzin, cały kraj będzie mówił o panu Steiermarktcie, o starym Braunie.

(Idzie do biurka, siada przy niem, kładzie ręce w kieszenie od spodni i triumfująco patrzy na Steiermarkta).
STEIERMARKT.

Pan dyrektor Rastawiecki, wydał rozporządzenie, żeby nikt nie śmiał mnie dotykać w waszem piśmie!

SIEKLUCKI.

A pan redaktor odpowiedzialny, Sieklucki, wydał rozporządzenie, aby pana postawiono pod pręgierz opinji publicznej w naszem piśmie.

STEIERMARKT
(blady z gniewu).

Pan nie będziesz śmiał tego uczynić!

SIEKLUCKI.

Będę śmiał i śmiałem! Czy ja wyglądam na takiego, któryby „nie śmiał“, panie Steiermarkt?