Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. I.djvu/399

Ta strona została skorygowana.
BONECKI
(zmieszany).

Ja idę już...

SIEKLUCKI.

Najlepiej idź!... zawsze to nieprzyjemnie dla kogoś dobrze ułożonego patrzeć, jak drugi na kieł bierze... Idź! idź...

(Bonecki wychodzi. Chwila milczenia).
(Sieklucki siedzi nieruchomy, zapatrzony przed siebie. Steiermarkt układa fizjognomję uprzejmie i z widocznym wysiłkiem podchodzi ku niemu).

.

STEIERMARKT.

Panie Sieklucki! pomówmy rozsądnie... Pan jesteś bardzo nerwowy człowiek i bardzo prędki... (bierze krzesło, przysuwa do biurka i siada obok). Ja się jeszcze dziś u ludzi o pana informował. Mnie wszyscy mówili, że pan to strasznie zapalczywy... i że pan jest bardzo zdolny, tylko pan taki gorączka. Ja wiem, to u młodych ludzi, to taka zawsze choroba... To każdy przechodzi. Ale potem rozum i dobre urodzenie przewyższa i już się w starszym wieku nikt nie chce bratać z hołotą.

(Ośmielony milczeniem Siekluckiego).

I pan kiedyś będziesz się wstydził tego, coś pan dziś zrobił....