Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. I.djvu/400

Ta strona została skorygowana.
SIEKLUCKI
(patrząc na niego wzgardliwie).

Jeśli się będę czego wstydził to tego, żeś pan ośmielił się do mnie mówić.

STEIERMARKT
(hamując się i udając wesołość).

Aj! Aj! jakie to zaraz słowa... I po co? Co panu z nich na przyszłość przyjdzie? Przecież każden z nas powinien dążyć do tego, żeby sobie jakąś przyszłość zapewnić. Jaką pan sobie zapewnia? Żadną. Jak pan się skompromituje z tą moją aferą, to pana żaden dziennik z takich co mają pieniądze i prenumeratorów nie weźmie. Pan będzie pisał po takich szmatkach co to czytają obdartusy albo porządne ludzie po kątach... no i będzie pan w nędzy..

(Po chwili).

Pan mnie słucha?

(Sieklucki patrzy przed siebie).

I za kim pan się ujmuje? za kim?... Za takim Braunem co to panu powinien chyba buty czyścić... Przecież pan jest z pięknego rodu... pan jest szlachcic, pan powinien moją stronę trzymać przeciw takiej kanalji...

SIEKLUCKI.

Ja taki sam kanalja jak i Braun... Mnie