Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. I.djvu/408

Ta strona została skorygowana.
SIEKLUCKI
(ironicznie, ręce trzyma w kieszeniach spodni, nienawiść widać z twarzy i oczy ma krwią nabiegłe).

Nic wielkiego!... wściekłem się!

RASTAWIECKI.

Pan oszalałeś!

SIEKLUCKI.

Bunt w cyrku! Ha!... bunt... rejtyrejer na ziemi.

(Wychodzi do sieni, zamyka pierwsze drzwi na klucz, potem wchodzi do redakcji, zamyka drzwi od redakcji, bierze oba klucze, podchodzi do okna, uchyla roletę, otwiera okno, wyrzuca klucze, zamyka okno i staje pomiędzy dwoma oknami, rolety są zapuszczone. Okna są tak blisko siebie, że Sieklucki może rękami do rolet dosięgnąć).
RASTAWIECKI.

Co to jest? co się to ma znaczyć?

SIEKLUCKI.

Teraz będziemy się liczyć ze sobą mój... panie.

RASTAWIECKI.

Jesteś pan bezczelnym zuchwalcem. Ja pana przyprowadzę do porządku.