mnie wywiesić na plakatach wyborczych, chciałeś wywlec moją sukmanę i nią zwabić prenumeratorów, ale ci cham pierwej zęby pokazał... Patrz, listy twoje przejąłem i podarłem sam! O leżą tu... leżą tu...
Tyś podlec, tyś renegat... tyś wziął szlacheckie nazwisko... wstydziłeś się swego.
A wiesz przez co... Bo chciałem żyć w mych pracach a wiedziałem, że Rastawieccy mnie Sieklę zagryzą, gdy się ośmielę pisać i prawdę im w oczy mówić. Dla Siekluckiego mieliście respekt! Sieklę bylibyście ścierali w proch, jeśliby mody na nas, na Sieklów, na nasze sukmany nie było. A dziś my w modzie!... a jutro? Cham! caca... cham... jego piórka, kery... ha... ha... wywlekli, bo już sami nie wiedzą czem się bawić. Ostawcie nas! my sami bez was do światła trafimy. My tylko chcemy tych, którzy do nas idą z czystem sercem a nie z geszeftu, jak ty... handlarzu dusz.
Nie bluzgaj frazesami. Tyś sam czepiał się mnie. Dla ciebie także dziennikarstwo było tylko rzemiosłem. A więc równiśmy sobie. Ja handlarz, ty rzemieślnik.