szę z kałuży nicości, brudu, podchlebstw czerni, sprzedajności... jednem dźwignięciem stawiam je na jasnej wyżynie! Dziś poznają ładzie, że Siekla ma duszę obitą, osmaganą, zdręczoną, ale taką, z jaką na świat przyszedł. Patrz!... ty!... kacie... oto stoję przed tobą... ja! twój parobek, twój sługa, twój cyrkowiec i ciskam ci w twarz twe błazeńskie szaty, któreś dla mnie wdział. Miast szychu! mam strzęp odzieży, ale mam hardy kark!... na szychu krew... mojej duszy, krew... mej twórczej duszy... krew...
Cicho!... nadchodzi chwila!... Oto, z czeluści, z błotnej twej bramy płynąć zaczyna prąd krystalicznej czystości, prąd słów miłości i prawdy...
Nie zbliżaj się!... jeszcze nie czas... dozwól prawdzie popłynąć w dal... i trafić do ludzkich dusz!... Fiat justicia!
To roznosiciele!... pismo! pismo!...