Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. II.djvu/110

Ta strona została przepisana.
ELEONORA
(cicho do Jerzego).

Dopiero teraz uznajesz za stosowne zbliżyć się do mnie?

JERZY.

Proszę cię, uspokój się, miej takt. Tu, w tym domu, muszę się jeszcze więcej krępować, niż gdziekolwiek indziej. Moja ciotka, oni wszyscy, Marta...

ELEONORA.

Ta suchotnica?

JERZY.

Passe! istota nieszkodliwa.

ELEONORA
(z ukrytą złością).

Nieszkodliwa? Może się jeszcze zaczniesz rozpływać nad jej przymiotami!... Och! mam czasem ochotę rzucić się pomiędzy nią i ciebie i wyznać głośno, co mnie z tobą wiąże, wtedy...

JERZY
(przerażony).

Leno! miej rozum! (Na stronie). A to pijawka! oszaleję!

MARTA
(do Mizel).

Wiesz, Mizel, tak mi smutno! tak smutno! Patrz, pani Eleonora znowu zupełnie zaabsorbowała Jerzego... O czem oni mówią?