Małżeństwo jest sakramentem, nie klatką, moja droga.
Jeżeli chcesz, niech będzie sakramentalną klatką. Ale jakże tam ze zdrowiem Maci?
O, wszystko jaknajlepiej. Nigdy nie czuła się silniejszą.
Miłe dziecko — a zatem rzecz ułożona. Sumę, którą mam lokowaną u Malczewskiego, podnoszę, a w dniu ślubu oddaję ją pannie młodej. Chcę stworzyć im byt odrazu niezależny. Pan, jako naturalny opiekun córki, umieścisz te pieniądze na pewnej hypotece a procent do chwili dojścia do pełnoletności wypłacać będziesz. Później zobaczymy. Jeżeli się Jerzy ustatkuje...
Wysokość tej sumy?
Umówiona — trzykroć sto tysięcy reńskich. Reszta po mojej śmierci Nie pytam, co ze swej strony córce dajecie: wiem, że...
Pozwól, moja droga. Moja córka wnosi ze swej strony prawne pochodzenie.