Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. II.djvu/121

Ta strona została skorygowana.
MAŁASZKA.

U nas, jak dziewka, to młoda; starych dziewek między nami niema. To srom!

ELEONORA
(do Kazia).

Doczekała się Hadenówna. (Do Małaszki). A, to twój narzeczony! Dawno się znacie?

MAŁASZKA
(zdziwiona).

Ta niby my? Od małego my już przysądzeni.

JAŚNIE PANI.

Przysądzeni? Cóż to znaczy? Zapytaj się, Maciu.

MARTA.

Mój panie bojaryn, powiedzcie mi, co to znaczy przysądzeni?

OPANAS.

I to prowidencyja. To, jaśnie panienko, już Boh przed wiekami zdziałał, że każdemu parobkowi przysądził na żonę taką a taką dziewczynę. — I to już przepadło — zaswatać ją musi.

KAZIO
(do Jerzego).

Jaka niedobrana para! On mały, brzydki, a ona jak łania. Szkoda dziewki.

JERZY.

Ja tę dziewkę widziałem już kilka razy, przejeżdżając przez wieś. Piękna jest.