Ta strona została skorygowana.
LAWDAŃSKI
(przystępując do niej i obejmując ją wpół).
Małaszka!
MAŁASZKA
(zrywa się).
Ki cort?! (odtrąca go). A, to wy! Czego tu po nocku łazicie?
LAWDAŃSKI
(hamując się).
Ty, Małaszka, rozum miej! nie odtrącaj mnie i głowy nie noś tak wysoko! Za panem hrabią oczów nie wypłakuj, bo on nie dla ciebie... rozumiesz?
MAŁASZKA.
Mnie hrabia w konopiach jest! ja dla niego nic nie mam — słysz!
LAWDAŃSKI.
Nie łżyj! (chwyta ją za rękę). Ja cię widział nie raz, nie dwa, jakeś do lasu do niego biegła... Ja cię poznał, jakeś siedziała z nim w uroczysku na Wołochowie. Ty mnie się strzeż, bo ty grzech na sumieniu masz... Ty z panem hrabią się wdała a jakby ja powiedział...
MAŁASZKA
(z krzykiem).
Ha! wraży synu! Ty mnie podpatrywał a za mną jak żmij chodził!...
LAWDAŃSKI.
Tak, chodził za tobą, Małaszko, bom cię miłował i teraz cię miłuję! Nie! ja ciebie nie mi-